Alison
Spojrzałam na dwie, sine obręcze zdobiące moje nadgarstki. Kilka łez spłynęło po moich policzkach Poczułam jak nogi się pode mną uginają. Usiadłam na zimnych kafelkach w łazience i zaczęłam płakać. Nawet w tej chwili nie mogłam spokojnie popłakać. Ktoś dobijał się do drzwi.
- Aly jesteś tam?- za drzwi dobiegł mnie głos Nathana.- Aly proszę cię odezwij się.
Nathan to mój najlepszy przyjaciel, on wie co przeżywam, tylko on wie. Klamka się poruszyła i do pomieszczenia wszedł brunet o czekoladowych oczach. Bez słowa mnie przytulił.
- Aly tak nie może być, nie możesz dawać mu się tak traktować. Jest twoim ojcem, ale nie ma prawa kontrolować każdego aspektu twojego życia. Musisz się w końcu sprzeciwić.
- Sprzeciwiłam się.- powiedziałam i pokazałam moje nadgarstki. Widziałam przerażenie w oczach Nathan.
- Aly wstawaj z tej podłogi, zabieram cię stąd.
- Nathan, ja nie mam zamiaru znowu mu się sprzeciwiać.
- Alison ile masz zamiar znosić jego terror?- zapytał.
Moim największym błędem było to, że w ogóle dałam się namówić Nathanowi. Do walizki pakowałam swoje rzeczy. Nathan wziął moją torbę i złapał mnie za rękę. Wiedziałam, że nigdy nie uda mi się uciec od niego. Zatrzymał nas na schodach.
- Alison co ty wyprawiasz?- zapytał.
- Ona odchodzi, to że jest twoją córką nie daje ci nad nią władzy jest dorosła i może odejść.- warknął mój przyjaciel.
- Może odejść, ale co zapewnisz jej to wszystko co ma, ona nie umie żyć bez tego wszystkiego.- mój tata gestem ręki pokazał całe pomieszczenie.- Ile dasz radę? Dopóki ci się nie znudzi zabawa w jej przyjaciela. Za ile będziesz żądał od niej czegoś więcej, czegoś czego ona ci nie da bo nic do ciebie nie czuje.
To prawda nic nie czułam do Nathana, był moim przyjacielem i nikim więcej. Może wcześniej nie zdawałam sobie aż takiej sprawy z tego jak silne jest jego uczcie. Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku. Przerażało mnie to, że jemu aż tak bardzo na mnie zależy. Widziałam to doskonale. Zależy mu na mnie, na pokręconej dziewczynie z nienormalnym ojcem, nie umiejącej kochać.
- Ja nie mogę.- wydukałam.
Chciałam uciec, uwolnić się ale się bałam. Świat mnie nie przerażała bo dostałam to co najgorsze, bardziej bałam się tego, że skrzywdzę Nathana, że on będzie chciał czegoś więcej, że będzie chciał uczuć których ja nie posiadam.
- Przepraszam.- powiedziałam i z powrotem wbiegłam po marmurowych schodach.
Zamknęłam drzwi swojego pokoju, z jednej z półek wzięłam książkę w której było schowane zdjęcie. Na fotografii byli uwiecznieni moi rodzice, jeszcze za nim ja się pojawiłam. Byli szczęśliwi. Żałowałam, że nigdy nie poznałam mojej mamy, ani taty takiego jak był kiedyś. Zanim stał się despotycznym tyranem rządzącym każdym aspektem mojego życia.
- Alison zejdź natychmiast na dół. - usłyszałam głos ojca.
Dla świętego spokoju zeszłam na dół. W gabinecie przy biurku z ciemnego drewna siedział mój ojciec. Patrzył nam nie za szkieł swoich okularów. Byłam gotowa na konsekwencje.
- Jeżeli chcesz odejść to tylko na moich warunkach.- powiedział.
- Nie zastanawia cię dlaczego chcę odejść? Chodzi o te twoje pieprzone warunki. Rozumiem nienawidzisz mnie, przeze mnie mama nie żyje. Po prostu daj mi odejść.
- Oczywiście, możesz odejść. Tylko na pewno nie z nim. Mam dla ciebie propozycję.
_________________________________________________________________
Prolog za nami, i mam szczerą nadzieję że chodź trochę się wam podoba. Mile widziane komentarze.
Spojrzałam na dwie, sine obręcze zdobiące moje nadgarstki. Kilka łez spłynęło po moich policzkach Poczułam jak nogi się pode mną uginają. Usiadłam na zimnych kafelkach w łazience i zaczęłam płakać. Nawet w tej chwili nie mogłam spokojnie popłakać. Ktoś dobijał się do drzwi.
- Aly jesteś tam?- za drzwi dobiegł mnie głos Nathana.- Aly proszę cię odezwij się.
Nathan to mój najlepszy przyjaciel, on wie co przeżywam, tylko on wie. Klamka się poruszyła i do pomieszczenia wszedł brunet o czekoladowych oczach. Bez słowa mnie przytulił.
- Aly tak nie może być, nie możesz dawać mu się tak traktować. Jest twoim ojcem, ale nie ma prawa kontrolować każdego aspektu twojego życia. Musisz się w końcu sprzeciwić.
- Sprzeciwiłam się.- powiedziałam i pokazałam moje nadgarstki. Widziałam przerażenie w oczach Nathan.
- Aly wstawaj z tej podłogi, zabieram cię stąd.
- Nathan, ja nie mam zamiaru znowu mu się sprzeciwiać.
- Alison ile masz zamiar znosić jego terror?- zapytał.
- Alison co ty wyprawiasz?- zapytał.
- Ona odchodzi, to że jest twoją córką nie daje ci nad nią władzy jest dorosła i może odejść.- warknął mój przyjaciel.
- Może odejść, ale co zapewnisz jej to wszystko co ma, ona nie umie żyć bez tego wszystkiego.- mój tata gestem ręki pokazał całe pomieszczenie.- Ile dasz radę? Dopóki ci się nie znudzi zabawa w jej przyjaciela. Za ile będziesz żądał od niej czegoś więcej, czegoś czego ona ci nie da bo nic do ciebie nie czuje.
To prawda nic nie czułam do Nathana, był moim przyjacielem i nikim więcej. Może wcześniej nie zdawałam sobie aż takiej sprawy z tego jak silne jest jego uczcie. Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku. Przerażało mnie to, że jemu aż tak bardzo na mnie zależy. Widziałam to doskonale. Zależy mu na mnie, na pokręconej dziewczynie z nienormalnym ojcem, nie umiejącej kochać.
- Ja nie mogę.- wydukałam.
Chciałam uciec, uwolnić się ale się bałam. Świat mnie nie przerażała bo dostałam to co najgorsze, bardziej bałam się tego, że skrzywdzę Nathana, że on będzie chciał czegoś więcej, że będzie chciał uczuć których ja nie posiadam.
- Przepraszam.- powiedziałam i z powrotem wbiegłam po marmurowych schodach.
Zamknęłam drzwi swojego pokoju, z jednej z półek wzięłam książkę w której było schowane zdjęcie. Na fotografii byli uwiecznieni moi rodzice, jeszcze za nim ja się pojawiłam. Byli szczęśliwi. Żałowałam, że nigdy nie poznałam mojej mamy, ani taty takiego jak był kiedyś. Zanim stał się despotycznym tyranem rządzącym każdym aspektem mojego życia.
- Alison zejdź natychmiast na dół. - usłyszałam głos ojca.
Dla świętego spokoju zeszłam na dół. W gabinecie przy biurku z ciemnego drewna siedział mój ojciec. Patrzył nam nie za szkieł swoich okularów. Byłam gotowa na konsekwencje.
- Jeżeli chcesz odejść to tylko na moich warunkach.- powiedział.
- Nie zastanawia cię dlaczego chcę odejść? Chodzi o te twoje pieprzone warunki. Rozumiem nienawidzisz mnie, przeze mnie mama nie żyje. Po prostu daj mi odejść.
- Oczywiście, możesz odejść. Tylko na pewno nie z nim. Mam dla ciebie propozycję.
_________________________________________________________________
Prolog za nami, i mam szczerą nadzieję że chodź trochę się wam podoba. Mile widziane komentarze.
No super. Ja jestem ciekawa co będzie dalej. Serio świetny prolog. Ładne imię. heh
OdpowiedzUsuńSwietny prolog! Juz nie moge sie doczekac 1 rozdzialu ;*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ! <3 Oby z tym ojcem się ułożyło .. ;/ Czekam na nn ! <3 Pozdrawiam Kaśka . xoxo <3 : )
OdpowiedzUsuńŚwietny nie mogę się doczekać następnego. ;)
OdpowiedzUsuńAaaaa :D targają mną emocję :D Jestem zachwycona, czekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńświetny *_* dziekuje ci ze jest o Harry :* czekam na 1 rozdział, mam nadzieje ze sie szybko pojawi ;D- patrysia
OdpowiedzUsuń